Przed przemówieniem zrób… przemeblowanie!
Bywa, że przed publicznym przemówieniem zjadają nas nerwy. Bywa? Chyba częściej, niż 'bywa”. Właściwie to znakomita większość ludzi, z którymi pracuję, mówi, że nerwy są zawsze, i to przeważnie nerwy dość duże.
Co z tym zrobić? Ja zrobiłem sobie w głowie przemeblowanie – oto jakie:
Po pierwsze – nie wszystkie nerwy są złe; dają nam przecież kopa i świetną mobilizację.
Po drugie – ludzie niekoniecznie przyszli na nasze wystąpienie w oczekiwaniu wpadki – chcą raczej czegoś nowego, istotnego i atrakcyjnie podanego. Trzeba im to dać!
Po trzecie – nerwy zwykle największe są na początku, potem trochę opadają. Dobrze jest przygotować sobie precyzyjnie pierwszą minutę czy dwie; to znacznie ułatwia sprawę.
Po czwarte – publiczne wystąpienia to umiejętność, jak każda inna – daje się wytrenować. Ale trzeba ćwiczyć.
I wreszcie: warto się pobawić. Gdy mówca jest uśmiechnięty, swobodny, to to ładnie przekłada się na nastrój publiczności. Ten nastrój wraca do mówcy i wszyscy są zadowoleni. Dla niektórych jest to zbyt „sztuczne” i „amerykańskie”, ale na mnie działa: Have fun!